Jesteś tutaj: Książki O. Walerian Mrowiński - o. Józef Brząkalski TJ
O. Walerian Mrowiński - o. Józef Brząkalski TJ
Waga:0.25kg
Producenci: Pod Chorągwią Matki Bożej Łysieckiej
Cena:
35.00PLN
Dodaj do koszyka
szt
- Opis
- Komentarze 0
- Zapytaj o produkt
- Poleć znajomemu
Opis
PIERWSZE WYDANIE POWOJENNE
(...) Ojciec Walerian Mrowiński – kapłan doskonały? Zaiste, doskonałe istoty są w niebie, a bohater naszej opowieści bardzo się do tego stanu zbliżył. Jest wspaniałym wzorem do naśladowania – przykładem, jak żyć, aby zasłużyć na wieniec chwały niebiańskiej. To opowieść o wojowniku Chrystusowym, niezłomnym rycerzu Niepokalanej, który może zawstydzić niejednego letniego kapłana, pobudzić ospałego świeckiego do działania, a już gorącą duszę rozpalić jeszcze większą miłością do Boskiego Zbawiciela i Matki Przenajświętszej.
Ojca Waleriana Mrowińskiego mieliśmy zaszczyt „poznać” już w 2021 roku, przy okazji pracy nad jego dziełem zatytułowanym Nauka o Najświętszym Sakramencie z przykładami. To była jedna z pierwszych książek, które wydaliśmy. Już wtedy wiedzieliśmy, że mamy do czynienia z kapłanem nadzwyczajnym. Tylko ktoś wyjątkowy może tak głęboko kochać Trójcę Przenajświętszą i Matkę Bożą, a jednocześnie z taką troską pochylać się nad losem powierzonych mu dusz.
Tak, szanowni Czytelnicy, obdarzyliśmy księdza Mrowińskiego głębokim szacunkiem i uznaniem. Wierzymy, że i Państwo dostrzegą w nim kapłana godnego podziwu, co stanie się wyrazem jeszcze większej miłości i wdzięczności wobec Pana Boga za to, że obdarzył Polskę takim pasterzem. W czasach, gdy wielu duchownych doświadcza kryzysu, a zamęt, jakiego nie widziano od czasów herezji ariańskiej, narasta, ojciec Mrowiński jawi się jako wzór, którego dziś potrzebujemy bardziej niż kiedykolwiek. (...)
Ojca Waleriana Mrowińskiego mieliśmy zaszczyt „poznać” już w 2021 roku, przy okazji pracy nad jego dziełem zatytułowanym Nauka o Najświętszym Sakramencie z przykładami. To była jedna z pierwszych książek, które wydaliśmy. Już wtedy wiedzieliśmy, że mamy do czynienia z kapłanem nadzwyczajnym. Tylko ktoś wyjątkowy może tak głęboko kochać Trójcę Przenajświętszą i Matkę Bożą, a jednocześnie z taką troską pochylać się nad losem powierzonych mu dusz.
Tak, szanowni Czytelnicy, obdarzyliśmy księdza Mrowińskiego głębokim szacunkiem i uznaniem. Wierzymy, że i Państwo dostrzegą w nim kapłana godnego podziwu, co stanie się wyrazem jeszcze większej miłości i wdzięczności wobec Pana Boga za to, że obdarzył Polskę takim pasterzem. W czasach, gdy wielu duchownych doświadcza kryzysu, a zamęt, jakiego nie widziano od czasów herezji ariańskiej, narasta, ojciec Mrowiński jawi się jako wzór, którego dziś potrzebujemy bardziej niż kiedykolwiek. (...)
Od wydawcy - fragment
***
"Rok 1863! Ach! Któż go z nas nie pamięta! Krwią i łzami wypisał się na sercach naszych, mordami, ruiną kraju, zgliszczami, srogim prześladowaniem i straszną niewolą zaznaczył się na kartach historii naszej!
Straszny to rok! Rany, jakie po sobie zostawił, nieprędko się jeszcze zagoją. Polska jak długa i szeroka stała się jakby harfą cierpienia. We wszystkie jej struny uderzył anioł zniszczenia i boleści, i wydobył takie tony, jakie z jeremiaszowych tylko dolatują Trenów. Szerokimi korytami popłynęły wezbrane strumienie łez i krwi. Cała Polska stała się jakby morzem cierpień, które potęgował jeszcze „ów bólów ból” zaznaczony u poety. Liczne sioła i miasteczka poszły z dymem, a ich mieszkańcy w części wymordowani, a w części w sybirskie zapędzeni stepy. Odrywano ojca od drobnych dziatek. Nad słabymi niewiastami i dziewicami w ohydny pastwiono się sposób. Świadkiem tego Suchedniów, Miechów i nieszczęśliwa Litwa. Moskal przykładał ucho do serca polskiego, czy przypadkiem nie dosłyszy jeszcze bodaj najsłabszych drgnień miłości ojczyzny. Kwiat polskiej młodzieży poległ na polach bitew; wielu zawisło na szubienicach! Biskupi na wygnaniu, ołtarze bez kapłanów, owieczki bez pasterzy, umierający bez pociech religijnych... Oto obraz 1863 roku! (...)
Nie tutaj miejsce ani zadanie wykazywać, o ile to powstanie było koniecznym lub nie. Byli inni, którzy już o tym swój sąd wydali. Różni różnie się o nim wyrażali – jedni ganili, inni chwalili. Byli i tacy, którzy obok rzeczywistych i niemałych szkód, jakie nam to powstanie przyniosło, starali się wykazać wielkie korzyści z niego wynikłe. Większość jednak i zdrowiej zapatrująca się część społeczeństwa polskiego wydała sąd niekorzystny dla ruchu z 1863 roku. Sam o. Mrowiński w późniejszym życiu, kiedy razu pewnego rozmawiałem z nim o tym ruchu, ocenił go zgodnie ze sądem tych ostatnich. (...)"
***
"Tu też pokazał im mały, czarny krzyżyk, z niklowym Panem Jezusem i płacząc powiedział im:
– Z tego krucyfiksu Pan Jezus dwa razy do mnie przemówił, co wobec świadków przed arcybiskupem lwowskim pod przysięgą zeznałem. Wypytywano się go o bliższe szczegóły tego wydarzenia, ale już więcej o tej rzeczy nie chciał mówić. Dodał tylko:
– Macie autentyk, a po mojej śmierci odeślijcie ten krzyżyk do Starej Wsi.
Świadkami wedle zeznania o. Mrowińskiego byli ks. Ache TJ, żyjący dotąd w austriackiej prowincji, i śp. ks. Habeni TJ. Arcybiskupem zaś, przed którym to zeznał, był ks. Seweryn Morawski. Po bliższym przyjrzeniu się krzyżykowi – opowiada o. Smarsły – spostrzegliśmy na nim napis łaciński, stwierdzający fakt i datę pierwszego przemówienia w 1860 r.
Nie wiadomo zaś, kiedy miało miejsce drugie przemówienie, żadnej bowiem daty, odnoszącej się do tego przemówienia, nie ma na krzyżyku. Zdaje się jednak, według opowiadania osób, które coś wiedziały o tym, że to drugie przemówienie przypada na rok 1884, w czasie owej pamiętnej choroby, kiedy to przez kilka godzin był jakby w zachwyceniu, po którym wnet nadspodziewanie powrócił do zdrowia. Również niewiadoma jest nam treść przemówień Pana Jezusa, ponieważ autentyk, pisany własnoręcznie przez o. Mrowińskiego i pod przysięgą stwierdzony, znajduje się w archiwum prowincji, a ojciec prowincjał nie pozwolił go pierwej ogłaszać aż po pięćdziesięciu latach. Tam też, sądzę, znajduje się dokładna data drugiego przemówienia.
Krzyżyk ten, będąc jeszcze młodzieńcem, otrzymał o. Mrowiński od swej pobożnej matki. Był on nieodstępnym przyjacielem i powiernikiem o. Mrowińskiego. Towarzyszył mu do szkół, spieszył z nim na pole walki podczas powstania, był z nim w więzieniu berlińskim w 1863 r. Toteż wstępując do zakonu o. Mrowiński zabrał go z sobą, jako największy skarb, który wyniósł ze świata. Nie rozstawał się z nim nigdy, ani we dnie ani w nocy, zawsze się modlił przed nim, całował go, przyciskał do serca i oblewał łzami. (...)"
Krzyżyk ten, będąc jeszcze młodzieńcem, otrzymał o. Mrowiński od swej pobożnej matki. Był on nieodstępnym przyjacielem i powiernikiem o. Mrowińskiego. Towarzyszył mu do szkół, spieszył z nim na pole walki podczas powstania, był z nim w więzieniu berlińskim w 1863 r. Toteż wstępując do zakonu o. Mrowiński zabrał go z sobą, jako największy skarb, który wyniósł ze świata. Nie rozstawał się z nim nigdy, ani we dnie ani w nocy, zawsze się modlił przed nim, całował go, przyciskał do serca i oblewał łzami. (...)"
***
W tym czasie rozbrzmiewała niemal po całej Europie sława wielkiego wieszcza polskiego, Adama Mickiewicza. Młodzież polska, kształcąca się na uniwersytecie berlińskim, chcąc złożyć hołd swych uczuć twórcy Konrada Wallenroda i Pana Tadeusza, wysłała do Paryża, gdzie podówczas przebywał Mickiewicz, deputację, na której czele stanął Walerian Mrowiński. Młodzieniec z sercem gorącym, pełnym patriotycznych uczuć i wzniosłych idei, z obliczem opromienionym skromnością, która przez całe życie była główną cechą jego charakteru, zjawił się przed poważnym już wiekiem Adamem Mickiewiczem, a wrażenie, jakie odniósł, i łaskawe przyjęcie ze strony wieszcza, wyryło się – jak o tym sam później opowiadał – w jego duszy na zawsze.
Z rozmowy zaś najwięcej uderzyło go następujące krótkie a trafne zdanie Mickiewicza. Kiedy bowiem, wśród toczącej się rozmowy około losów ojczyzny zapytał go Mrowiński:
– Pan jesteś wieszczem – owóż powiedz nam, co mamy czynić po powrocie do domu dla dobra ojczyzny?
Mickiewicz zamyślił się głęboko, schmurzył olbrzymie brwi – jak to miał w zwyczaju – a potem odrzekł z naciskiem:
– Burzcie mury chińskie między dworem a chatą!*.
*) Chodziło o zniesienia podziałów społecznych między szlachtą a chłopstwem. Metafora „murów chińskich” symbolizuje barierę społeczną, którą należy zburzyć, aby naród mógł się zjednoczyć (przyp. red.).
Fragmenty z książki
Dane techniczne:
Ilość stron: 159
Okładka: Miękka
Rok wydania: 2025
Wydawnictwo: Pod Chorągwią Matki Bożej Łysieckiej
Mocowanie: Klejona
Format: 14,5 cm x 20,5 cm
Inne: Skrzydełka
Zapytaj o produkt
Komentarze
Dodane komentarze nie są weryfikowane ani moderowane przez sklep https://www.tradycja-katolicka.pl.
Poleć znajomemu
Nasi klienci kupili także
49.00PLN