W obronie Świętej Inkwizycji - Roman Konik
- Opis
- Komentarze 0
- Zapytaj o produkt
- Poleć znajomemu
Opis
Jeśli ktokolwiek z Państwa chce dyskutować z osobą omamioną papką medialną i lewacką odnośnie tzw. zbrodni Kościoła to koniecznie najpierw trzeba przyswoić sobie treść tej książeczki.
Autor rozprawia się z mitem „krwawej inkwizycji”. Jest to bzdura wymyślona przez wrogów Boga i Chrystusa. Po tej książce – szanowny Czytelniku – dowiesz się, że sąd inkwizycyjny był częstokroć nawet wybawieniem dla oskarżonego. Pamiętajmy też o specyfice wieków średnich. Po trzykroć gorszą perspektywą dla takiego delikwenta było trafienie do sądu świeckiego. Tam już nie było względnych wygód (np. prawo do piwa!) i prawa do obrony z urzędu, jakie nierzadko zapewniała ta „straszna inkwizycja”! Brzmi szokująco? To dopiero początek rozprawiania się z czarną legendą inkwizycji, z którą rozprawia się autor Roman Konik.
Tak, były przypadki nadużyć! Gdzie ludzie tam i grzech! Ale to były przypadki rzadkie i generalnie tępione przez Kościół katolicki. Morderstwa, słynne „palenie czarownic” ? Głównie mordowali … PROTESTANCI! To wszystko – i wiele więcej – przeczytanie Państwo w tej zdumiewającej książeczki! Czas odkłamać czarną legendę Świętego Oficjum !
„Jednym z zarzutów najczęściej stawianych Świętemu Oficjum jest stosowanie tortur względem heretyków. Jednoznacznie należy stwierdzić, że tortury w sądach inkwizycyjnych były stosowane. Ilekroć jednak mówimy o torturach, musimy rozdzielić stosowanie tortur za przestępstwa (sądy świeckie praktykowały często tortury przed straceniem, jako formę dodatkowej kary) i używanie tortur w celu uzyskania zeznań.
Tortury są potępiane przez współczesnych humanistów (i słusznie – dop. Nasz Sklepik Tradycji), jako coś, co urąga naszym obyczajom, jednak w średniowieczu stosowanie tortur było powszechne, a stosowanie ich przez sądy inkwizycyjne trwało o wiele krócej niż w prawodawstwie świeckim. Najpóźniej z tego haniebnego procederu wycofała się tzw. Inkwizycja świecka, zwana hiszpańską, bo dopiero pod koniec XVIII wieku.
Analizując system sądowniczy Inkwizycji, musimy pamiętać o ówczesnym prawie świeckim, gdzie za kradzież odcinano rękę, za recydywę wyłupiano oczy i wypalano w miejscu widocznym znak identyfikacyjny. (…)
Stosowanie tortur w sądach inkwizycyjnych podlegało ścisłym restrykcjom prawnym. Poddany torturze mógł być tylko oskarżony o ciężkie przewinienia, nie zaś podejrzany, zezwolenie na tortury musiało zostać podjęte przez aklamację, tzn. przez wszystkich sędziów biorących udział w posiedzeniu sądu inkwizycyjnego, wystarczył jeden głos przeciwny, by rezygnowano z tej metody, na stosowanie tortur musiał także wyrazić zgodę biskup diecezji, w której obradował sąd inkwizycyjny. Zeznania uzyskane na torturach nie mógłby być traktowane jako materiały dowodowe, co więcej, poddany torturom oskarżony mógł w ciągu 24 godzin odwołać swoje zeznania, które złożył podczas tortur. (…)
Inkwizycja kościelna zdecydowanie zakazywała karania dzieci, starców i kobiet w ciąży, co było dopuszczalne w ustawodawstwie świeckim. (…)
Przyglądając się dokumentom inkwizycyjnym, możemy śmiało postawić tezę, że sądy inkwizycyjne w porównaniu z sądami świeckimi tamtych czasów dawały sądzonym dużo większą szansę na godziwy i sprawiedliwy proces”. Fragment z książki
Dane techniczne:
Ilość stron: 211
Okładka: Miękka
Rok wydania: 2004
Wydawnictwo: Wektory
Mocowanie: Klejona
Inne: ---